sobota, 7 stycznia 2012

Długa przerwa i dwa pierwsze polowania !

Witam ! :D
 Teraz Luna będzie opisywać swoje przeżycia . Przecież to jej blog :)

Dawno nie pisałam :( . Teraz muszę wam coś bardzo ważnego powiedzieć !  Nauczyłam się polować ! No może nie polować , ale bardzo szybko się uczę od Cziki (moja naj ) .
 Wczoraj wybrałyśmy się na spacerek za naszą ukochaną brzozę, a tam ... Jakiś sznurek a po drugiej stronie na polnej ulicy drewniany płot ! O tym się dowiedziałyśmy dzień przed spacerkiem , a wczoraj to moja pańci z pańcią Cziki zepsuły ! Jakimś kamieniem ten sznurek przecięły . Potem czekałyśmy na Whisky (moja mama , pierwsza mnie zaakceptowała , mieszka za ścianą ) , aby Czika się z nią poznała . Podczas czekania poszłyśmy na łąkę . Tam zaczełyśmy tropić i z krzaków wyskoczył zając ! Takie susy robił ! Poszłyśmy za nim , ale na smyczy :< . Potem wróciłyśmy . Po drodze zauważyłyśmy Whisky , wieć poszłyśmy . Czika nie za bardzo do Whisky . Chociaż mama ją zachęcała. Po chwili zabawy trzeba było wracać do domu .

Dzisiaj to już coś innego ! Cały czas tropiłam ! Jak ja to kocham ! Jak to pańci mówi : ,, nieodrywa nosa od ziemii '' . Poszłyśmi za cmentarz . Tam tendy  na pola . Tam juz były ślady rać . Szłam innym tropem niż Czika . Dzisiaj byłyśmy puszczone ze smyczy . Jakie to wspaniałe uczucie ! Pańcie zadowolone i spokojne o nas .Doszliśmy do polnej drogi , która jest granicą między polami , a lasem i dużym polem przed nim . Pozwoliły na iść . Z powodu naszej przepięknej zimowej pogody , a mojej długiej sierści na łapkach miałam przez cały czas wielkie śnieżki przy łapkach . To mi przeszkadzało , chociaż pani z panią Cziki co pare minut mi je odlepiały , co było wielkim problemem i dla mnie bólem .Zapieły nas na smycze  .





Weszłyśmy do lasu . Kawałek na ' sznurach' potem luzem . Piękny jest ten nasz ' za brzózkowy' las ! Niuchałyśmy i nic . Wyszłyśmy z krainy wielkich roślin na pole . Tam były już nowsze tropy . Panie rozmawiały , a my w tym czasie dawaj , idziemy bez nich . Wołały nas ! Ja wróciłam , ponieważ jeszcze nie czuję sie pewnie jak sama ( bez pani) gdzieś idę . Czika olała je . Po około 10 minutach przyszła . Był dla dziewczyn problem z zejściem . Znalazły jakąś małą dziurę w krzakach i tam była podkolanówka z sierścią sarny . Nie wiedziały co to więc rzucały w to śniegiem  . Wreście podeszły i obejrzały to' cuś ' . Brały nas na ręce i kazały wąchać ! Fuu ! Poszłyśmy dalej , na tą szosę . Szłyśmy w stronę brzozy , a Czika poszła polować . Mnie samą z babami zostawiła . One mi kazały jej szukać ! Moja przyjaciółka zaginęła . Szłam jej tropem . Dziewuchy gadały toś typu ,, zauuuuuuuuuuuuuuuuufajmyyy jeej , możeee wie dzie ona jess " tak usłyszałam . Dwie łaki dalej młoda sarna wyskoczyła ! Ja chciałam za nią iść ,a le nie mogłam ich zawieść . Dalej koło krzaków wyleciał bażant , nie wiem jakim cudem ,ale poczułam rządzę biegu za nim ! Właczył mi się jakby piskokrzyk ! Nie wiem  dlaczego ! Nie mogłam . Puściły mnie ze smyczy  , aby  pokazała jak przejść przez krzaki . Pokazałam . Na polu za działkami było dużo śladów . Pogubiłam się . Ale ślady Cziki są unikatowe , więc poszła jej tropem dalej . Moja pańci się ogląda i krzyczy:,, Czika ! " . Wielka radość ogarnęła pańcie . Chcwila odpoczynku . Oczyszczanie moich łapek ze śniegu i wielkie tulenie za to , że ją znalazłam . Po około 10 minutach poszłyśmy dalej . A my chociaż zmęczone dalej szłyśmy tropami . Beagielka chciała im pokazać trop . Poszła na druga łąkę , ale wróciła . I tak zakończyłyśmy spacerek powrotem do domu dziadka Józka ( pańci jadła u dziadka obiad )  . Mam nadzieję , że jutro też pójdę na polowanie i , że teraz już się odważe odejść od Pauliny .



                                                Lunkaa :)